opowiadania

Teraz rozsiadz sie wygodnie bo opisze ci najbardziej zjebany sen jaki mialem w zyciu. przysnil mi sie w last mondaj i tak mnie nabuzowal ze do dzis mam shizy. Podziele go na sceny bo tak bedzie mi najwygodniej. czesci niektore sa dodane, bede pisal co dodalem.

Mistrz, mistrz Cień w naszym małym miasteczku, w naszym małym teatrze (...) powoli zapalał wszystkie świece, a jego cień zadrżał na ścianie. Wraz z płomieniami kolejnych świec powoli wzrastał, aż stuknął głową w sklepienie.

Do baru przyjechał na motorze. Ciężkim czarnym lśniącym smoku z baśni. Jedno z lusterek drżało jeszcze, gdy poprawiał swój czarny skórzany płaszcz.

Poniżej, w dolinie wśród gęstniejących przed nocą cieni dopalają się ognie. Tam właśnie muszę pójść. Wiatr ucichł na wieczór. Mam na sobie dwie warstwy oddychających, termoaktywnych ciuchów. Dlaczego się trzęsę? Poniżej, w dolinie rzednące powoli dymy zaczynają mieszać się z pasmami spływającej ze zboczy mgły. Tam właśnie muszę pójść…Ze stanowiska pod granią niemal widać miejsce, gdzie znajduje się platforma skokowa – droga do domu. Wydaje się być tak blisko, ale w górach odległości są zwodnicze. A poniżej, w dolinie, wśród czarnych skał trwa cisza. Śmiertelna cisza. Tam właśnie muszę pójść!

Jeśli wierzysz w literaturę, uwierzysz i w to, co napiszę, choć to nie literatura, a jedynie maleńkie odwołanie.