Baśń

2018.04.13, 15:36:55
Do baru przyjechał na motorze. Ciężkim czarnym lśniącym smoku z baśni. Jedno z lusterek drżało jeszcze, gdy poprawiał swój czarny skórzany płaszcz.
Szor mojego znajomego, do którego od lat posiadam spory sentyment.
–––
ilustracja

Do baru przyjechał na motorze. Ciężkim czarnym lśniącym smoku z baśni. Jedno z lusterek drżało jeszcze, gdy poprawiał swój czarny skórzany płaszcz. Zdjął lustrzanki. Objął wzrokiem bar, niewielką przydrożną knajpkę. Obejrzał motocykle stojące na lewo od wejścia. Bezskrzydłe gryfy. Kopniakiem otworzył drzwi. Dławiący smród papierosów wdarł się w gardło i przyjemnie wypełnił płuca. Siedzieli przy stoliku, część stała wokół stołu bilardowego. Brodate draby w skórzanych kamizelkach na gołym ciele. Z prawej kelner powoli przecierał kieliszki. Podszedł do barku ignorując nieżyczliwe spojrzenia. Zdążył ją zauważyć kątem oka, siedziała obok jakiejś taniej dziwki. Kelner posłusznie podał kieliszek brandy. Odwrócił się plecami do zebranych, odstawił pusty kieliszek. Zainteresowanie jego osobą zmalało. Po chwili odwrócił się ponownie, przeciągnął wzrokiem po grających w bilard i zatrzymał go na niej. Siedziała w wyzywającej pozie. Wytarte dżinsy wrzynały się szwami w miękkości jej ciała. Bluzeczka za mała o kilka numerów z  ledwością utrzymywała w ryzach jej pełny biust. Lecz najbardziej podobały mu się jej włosy. Rude puszyste loki czarownicy.

Za oknami zapadł mrok. Pora zacząć przedstawienie.

Zrzucił płaszcz i rozdarł koszulę. Wytatuowany diabeł na jego piersiach wykrzywił złowieszczo twarz. Pierwszy dostał łysy grubas siedzący przy stoliku z lewej. Nóż wbił mu się prosto w prawe oko. Drugi oberwał jego kumpel. Nóżka od stolika utknęła mu w brzuchu. Trzech bandziorów opuściło stół do gry. Jeden z nich dzierżył pałkę baseballową. Zamachnął się, lecz spudłował. Potężny cios w krocze powalił go na ziemię. Obcy obrócił się i kopniakiem rozwalił brodatemu szczękę. Został tylko jeden. Tego złapał za szyję, a lewą rękę wepchnął mu prosto w brzuch. Rzężący charkot ustał, gdy tylko złamał mu kark. Spojrzał na obydwie kobiety. Dziwka wrzeszczała okropnie, co przyprawiało go o ból głowy. Ruda wciąż siedziała. Słyszał ciężki oddech barmana za plecami. Podniósł z podłogi pałkę i podszedł do barku. Głowa barmana pękła jak dojrzały melon. Teraz czas na nią, ale przedtem jeszcze ta zdzira. Mózg rozchlapał się na ścianie. Przestała wrzeszczeć na wieki. Złapał czarownicę za włosy i posadził ją na stole bilardowym. Rozciął jej spodnie i posiadł ją. Diabeł na piersi uśmiechał się sardonicznie. Na dworze w zimnym mroku wzeszedł księżyc. Czerwony księżyc czarownic.


* * *

Wiatr rozwiewał jej rude włosy, gdy jechała na motorze. Ciężkim czarnym smoku z baśni. Chłodna noc orzeźwiała.

– Muszę zdążyć na sabat – pomyślała. – Pochwalę się nową skórzaną kurtką z sardonicznie uśmiechniętym diabłem. Siostry na pewno będą mi zazdrościły. To już czwarty diabeł od ostatniej pełni.

Mariusz Łesiuk

podobne teksty

Dream
Teraz rozsiadz sie wygodnie bo opisze ci najbardziej zjebany sen jaki mialem w zyciu. przysnil mi sie w last mondaj i tak mnie nabuzowal ze do dzis mam shizy. Podziele go na sceny bo tak bedzie mi najwygodniej. czesci niektore sa dodane, bede pisal co dodalem.
 
Idąc ciemną doliną
Poniżej, w dolinie wśród gęstniejących przed nocą cieni dopalają się ognie. Tam właśnie muszę pójść. Wiatr ucichł na wieczór. Mam na sobie dwie warstwy oddychających, termoaktywnych ciuchów. Dlaczego się trzęsę? Poniżej, w dolinie rzednące powoli dymy zaczynają mieszać się z pasmami spływającej ze zboczy mgły. Tam właśnie muszę pójść…Ze stanowiska pod granią niemal widać miejsce, gdzie znajduje się platforma skokowa – droga do domu. Wydaje się być tak blisko, ale w górach odległości są zwodnicze. A poniżej, w dolinie, wśród czarnych skał trwa cisza. Śmiertelna cisza. Tam właśnie muszę pójść!
 
Koncert Cienia
Mistrz, mistrz Cień w naszym małym miasteczku, w naszym małym teatrze (...) powoli zapalał wszystkie świece, a jego cień zadrżał na ścianie. Wraz z płomieniami kolejnych świec powoli wzrastał, aż stuknął głową w sklepienie.
 
Zahir
Jeśli wierzysz w literaturę, uwierzysz i w to, co napiszę, choć to nie literatura, a jedynie maleńkie odwołanie.
 

szukaj

archiwum

sponsorowane

menu

 
 
 
draconica.pl
mapa strony
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług, personalizacji reklam i analizy ruchu. Informacje o sposbie korzystania z witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Korzystając z tej strony, wyrażasz na to zgodę.